Niestety ostatnio nadmiar obowiązków zepchnął bloga na dalszy plan.
A to praca, a to domowe obowiązki (ot, chociażby przemeblowanie, żeby przygotować mieszkanie na przybycie nowego członka rodziny) i tak na nic nie ma czasu...
Swoją drogą to zaniedbanie też jest spowodowane właśnie tym nowym członkiem ;-) Jakoś tak mniej chętnie się wybieram w różne miejsca. Bez mojej Asiuni to nie to samo, a ona z racji tego iż ósmy miesiąc nosi w brzusiu szkraba też jakoś nie ma teraz siły ani ochoty na wyjścia do knajp. Może zmieni się to po porodzie czyli za jakiś miesiąc :-)
Ostatnie wypady nie wnoszą nic nowego więc nie ma sensu ich opisywać. Byliśmy co prawda ze dwa razy w Pinokiu (tam wszystko bez zmian) o
Czaimy się co prawda na nową pizzerię, która się otworzyła nieopodal dworca PKS, ale to może w przyszłym tygodniu :-)
Póki co napiszę tylko (bo chyba coś obiecywałem przy okazji wpisu o (tfu) piwie Roger) o psieróżnych piwach, które ostatnimi czasy piłem. Pomijając paskudnego Rodżera, wpadło mi w łapki piwko francuskie (droga cholera - 9 zł za 0,5l), które o dziwo było baaardzo dobre oraz trzy piwa ze Słowacji, które były...po prostu dobre. A prawda jest taka, że nasze polskie piwa są najlepsze :-P I tyle.
Ps. 17 maja blogowi stuknął rok. Planowałem z tej okazji zmianę 'dizajnu', ale niestety nic z tego nie wyszło. Tak to zazwyczaj bywa jak się czegoś bardzo chce i na czymś bardzo zależy. Może uda się na drugą rocznicę...? Albo chociaż na piątą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz