2006/09/30

Czyszczenie komputera ;-)

Ostatni wpis w tym miesiącu.
Z cyklu: dobre rady.
Jakoś tak się złożyło, że namieszałem sobie w komputerze. Z racji tego, że i tak musiałem w nim nieco pogrzebać od środka więc postanowiłem go wyczyścić.
A jaka jest moja dobra rada? Ano taka: czyśćcie swoje komputery częściej niż ja :-)
To co zobaczyłem z lekka mnie przeraziło. Zdjęcie obok.

Offtopic: właśnie leci sobie Miska Świata.
Nie wiem jak się nazywa facet, który jest tłumaczem ale jest bez-na-dziej-ny!
Organizatorów stać na jakiś ch...wy (ale drogi zapewne niemiłosiernie) zespół Westlife, a nie stać na dobrego tłumacza? Że-na-da.
A swoją drogą reprezentantka Polski bardzo ładna. Szkoda, że nie przeszła dalej.

2006/09/27

Bear Beer


Kupiliśmy sobie piwko o nazwie Bear Beer. Z Danii...
Niestety dopiero w domu zauważyliśmy, że piwo ma 7,5%. Chili jest mocne.
I wbrew temu co zawsze sądziłem, że piwa mocne są słodkie to akurat nie jest.
Nie zmienia to jednak w niczym tego, iż piwo to jest pa-skud-ne.
Jakbyście się kiedyś na to nacięli - nie pijcie :P
Lojalnie ostrzegam :)
A wieczór miał być taki miły...

2006/09/26

Pizzeria Pinokio i takie tam

Zawitaliśmy ostatnio do Pizzerii Pinokio celem odświeżenia wspomnień (bo dawniej często tam bywaliśmy, a ostatnio jakoś rzadziej). Niestety ostatnio nie mamy coś szczęścia. O ile zawsze pizza była tam przepyszna (ustępowała tylko tej z Torino) to ostatnio albo zmienili kucharza,
albo ogólnie coś im się skopało. Tak czy siak dwa razy pod rząd pizze były 'nie-teges'. O ile jeden raz może się to zdarzyć, o tyle dwa razy nie powinno i coś jest chyba nie tak...
Ale przynajmniej piwo było dobre...


Będac natomiast w tej okolicy zawsze mam ochotę wejść do chińskiej knajpy, która znajduje się obok i...nigdy się nie przemogłem, żeby to zrobić. Taka chęć połączona z niechęcią. Z jednej strony chcę, a z drugiej nie :>


W ogóle stali bywalcy zauważyli i skarżą się (cześć Marta ;)), że coś rzadko ostatnio PiSuję...:p
Cóż, chyba po prostu nie mam o czym. Musicie zadowolić się politycznymi wPiSami mojego brata :> Jakoś nosa z domu nie wysuwam. Żadnych lokali (poza tym Pinokiem, ale to też było już dobrze ponad tydzień temu, tylko dopiero teraz o tym piszę) nie odwiedzam, tylko kupuję sobie piwko i w domu przy filmie sączę je sobie z żoną. Albo i bez filmu. Różnie bywa.


Guild Wars zeszło na dalszy plan. Zainteresowałem się Ruby.

Napiszę tylko, że nieco zmieniły mi się kategorie myślenia. Co mam na myśli? Otóż na przykład nagrywarka DVD nie jest już dla mnie po prostu nagrywarką dvd, a nagrywarką o wdzięcznym symbolu gsa-h10n (na przykład), a dysk twardy 160GB, to nie po prostu jakiś sobie tak dysk, a na przykład dysk o pojemności 160GB - owszem - ale również dyskiem 7200 obr, 8mb sata II, NCQ itp itd.

Chciałem jeszcze coś napomknąć więcej o mojej nowej pracy, z której jestem bardzo zadowolony, ale chyba nie napiszę nic więcej, bo kurczę z (niby)ambitnego bloga opisującego głogowskie (i nie tylko) lokale zaczyna się robić jakiś ścierwowaty pamiętnik :p

Koniec!

2006/09/16

Strzępki

Troszkę o wszystkim i o niczym...
  • na początek może o tym, że wczoraj zakończył się pewien okres w moim życiu. Skończyłem pracę w PZU Życie SA. Po prawie czterech latach współpracy... Cóż, coś się kończy coś zaczyna :-) Na pożegnanie dostałem bardzo ładny dyplom od dyrektora oddziału wrocławskiego z podziękowaniami za współpracę. Mała rzecz, a cieszy. Nawet bardzo. Oprócz tego długopis Watermana (nienajtańszy...) i portfel Wittchen (zdecydowanie nienajtańszy). Ludzie w pracy też pożegnali mnie bardzo życzliwie. Czyżby mnie lubili? ;-) Wierzę, że moja nowa praca (zaczynam od poniedziałku, więc nie ma czasu na nudę) przyniesie mi jeszcze więcej satysfakcji no i że czegoś ciekawego się nauczę. I że poznam tam równie ciekawych ludzi jak w PZU.
  • lecimy dalej... aktualnie jestem zauroczony grą Guild Wars i to ona, a nie knajpy pochłania sporo mojego czasu :> Jakoś rok temu odkrywałem świat pierwszego wydania GW, teraz pora na drugie. Gdyby ktoś to czytający grał (poza moim bratem) i chciałby w grze się spotkać to informuję, że moja postać nazywa się Marusu Maikeru. Wkrótce również planuję stworzenie gildii.
  • ale wracając do knajp...byłem ostatnio sobie z żoną w "Misiu". Przy okazji tej wizyty (pomijając fakt, że chyba zgubiłem tam okulary przeciwsłoneczne) doszedłem do wniosku, że jestem człowiekiem niesamowitym :P Otóż...udało mi się zmusić kelnerkę, która nigdy się nie uśmiecha - do uśmiechu! Drobnego, ale zawsze. To było coś niesamowitego :-> Ha!
  • gratuluję Grześkowi (vel Gienkowi, vel Azorowi, vel Kołkowi) obronienia się! Pan inżynier, hehe.

2006/09/12

Wrocław - Pizzeria na Klecinie

Jakoś tak się złożyło, że będąc sobie przez weekend u brata we Wrocku, pomiędzy "kulturalnymi" ;) rozmowami o polityce i innych ciekawych kwestiach zawitaliśmy dwa razy do tamtejszej lokalnej pizzerio-piekarnio-cukierni :-) Ciekawe połączenie, nie powiem.
Krótki opis wrażeń...
Pierwszego dnia byłem zdecydowanie zadowolony. Miła obsługa, dobre jedzenie, ceny bardzo przyjazne, czyste toalety. Brak alkoholu mi nie przeszkadzał, bo byłem kierowcą, hehe ;-)
W każdym bądź razie nie było się do czego przyczepić.
Drugiego dnia nieco gorzej. Obsługa oraz ceny co prawda bez zmian, ale z jakością jedzenia już gorzej.
Paweł (brat) jadł pierogi ruskie, które według Pani obsługującej miały być "prawie jak domowe". Cóż... prawierobi wielką różnicę. Coś jak z prezydentem ;-) Eniłej, według Pawła były przeciętne.
Asia jadła karczek z pieczarkami z grilla. Był dobry.
Ja natomiast ze swoim szpinakowym zboczeniem wziąłem sobie zapiekany szpinak. Niestety był on dobry tylko przez kilka pierwszych minut. Proponuję zmienić kucharza na bardziej doświadczonego. Na początku super, niestety bardzo szybko przesiąknął wodą, stał się po prostu wodnisty. Fuj.
Wychodzi z tego taki obraz w moim łbie: pizza - tak, reszta - niekoniecznie. I tego będę się trzymał gdy następnym razem się tam wybiorę :-)

2006/09/06

Przerwa

Ostatnio wyjątkowo zaniedbałem "OG". Zaabsorbowany byłem szukaniem nowej pracy, kończeniem spraw w starej (to jeszcze w sumie nadal trwa) i ogólnie jakoś zmęczony byłem. Cóż - mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy. Powoli znów widać promyk słońca wynurzający się zza chmur :-)