Wybraliśmy się wczoraj trzyosobową grupą w składzie Asia, Grzesiek i ja na wycieczkę.
Cel wycieczki? Zjeść pizzę. Ale z racji tego, że znudziły nam się już knajpy na starówce postanowiliśmy udać się gdzieś dalej. Oczywiście leniwe z nas bestie więc wsadziliśmy swoje szanowne dupska do samochodu :P Chcieliśmy znaleźć jakąś pizzerię na Koperniku. Nie udało nam się (ponoć jakaś jedna jest w "centrum" na Galileusza, ale tam oprócz jedzenia można gratis wpierd...dostać, a tego nie lubimy). Próbowaliśmy znaleźć też coś na Wojska Polskiego, ale tam same "pijalnie". Nic to, stwierdziliśmy, że dawno nas nie było w Torino. Tam skierowaliśmy nasze kroki, a raczej koła autka.
W Torino bez zmian. Ten sam wystrój, te same osoby, czas stanął tam w miejscu.
Pierwszy plus jak zwykle za to, że nie można tam palić. Powietrze czyściutkie.
Drugi plus też tyczy się powietrza. A konkretnie braku smrodu związanego z piecami. Kurczę, jakoś da się. Atmosfera cacy. A w takim np. Pinokiu? Non stop smród z kuchni. I gdy się stamtąd wyjdzie wszystkie ciuchy przesiąknięte tym niemiłym zapachem. Włosy też. W Torino nie ma o tym mowy.
Lecimy dalej. Do samego jedzonka bo to wszak jest najważniejsze. Wiele razy to już mówiłem i podtrzymuję to: w Torino jest NAJLEPSZA pizza w Głogowie. Pyszne, grube ciasto, dużo dodatków, które są równie smaczne i co najważniejsze wszystko w przystępnych cenach. Za każdym razem jak tam jestem żałuję, że Torino nie mieści się na Starym Mieście (byłoby bliżej) :)
Generalnie - polecam. Jeśli pizza to koniecznie w Torino.
2007/01/09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz