Polska to ciekawy kraj. Można by rzec nawet - specyficzny. Chyba jedyny taki w Europie (na świecie?) jeżeli chodzi o wyciąganie wniosków i uczenie się na własnych błędach. W każdym normalnym kraju (pewnie nawet w jakimś Uzbekistanie) gdy jakiejś tragedii można zapobiec to się jej zapobiega. U nas? Nii, nie ma takiej potrzeby. Lepiej problemu nie zauważać, a gdy się coś stanie wtedy lamentować, robić wielkie zbiórki pieniędzy na rzecz osób poszkodowanych i zastanawiać się czy można było temu zapobiec mimo, iż wiadomo że można było (Halemba?). Oczywiście wszyscy są wtedy straszie (aż do obrzydliwości) solidarni ze sobą. No ale nieco zbaczam z tematu. Co konkretnie mam na myśli? Głogowski dworzec. Niektórzy może nie wiedzą, niektórzy pewnie tak, że dworzec się sypie. Jest w opłakanym stanie, swoje czasy świetności ma zdecydowanie za sobą. Nie będę już się rozpisywać na temat likwidowanych połączeń bo to inszy temat, a winny temu jest skur... zarząd regionalnego PKP we Wrocławiu. Nieistotne. Może kiedyś bardziej poruszę ten temat (na życzenie). Wróćmy do dworca. Od jakiegoś czasu sypie się coraz bardziej. Nie mówię nawet o zamykaniu budynków takich jak przechowalnia bagaży, winda towarowa, które teraz niszczeją. Bez tego *powiedzmy* da się żyć. Co mam na myśli? Przejście "nadziemne" (jakkolwiek by się to zwało fachowo), którym pasażerowie udają się z samego budynku dworca na perony. Co z nim? Ano jakiś czas temu zaczęło...pękać. Co zrobiło PKP (oczywiście winię tu Wrocław)? Wzmocniło przejście jakąś szyną. Chwilę zapewne wytrzyma. Ale niedługo - ze względu na pobliskie kopalnie i prowadzone w nich wywierty i detonacje. Efekt? Czekam na katastrofę.
Pieniędzy na naprawę oczywiście nie ma. Znajdą się jak wszystko się zawali. Zacznie się też wtedy szukanie winnych, wielkie halo itd. To o czym pisałem we wstępie tej notki.
Mam tylko nadzieję, że zawali się to wszystko w cholerę gdy nie będzie tam ludzi. Bo może być z tego naprawdę wielka tragedia. Jeśli zawali się to wtedy gdy będą tamtędy przechodzić osoby zmierzające na pociąg z Głogowa do Wrocławia czy Zielonej Góry (wbrew pozorom jest tych ludzi naprawdę dużo).
I założę się, że wszyscy będą mówić (jak to zazwyczaj bywa), że wcześniej problemu nie było, że wszystko było ok, że to "się stało się" dopiero w tym momencie. Podczas gdy wcale tak nie jest.
Nic dodać nic ująć.
2007/01/07
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz