Postanowiłem wziąć w obronę Wrocław. Gdzie nie spojrzeć to ochy i achy na temat sylwestra w Krakowie (ot, chociażby w - Gazecie Wybiórczej), który moim zdaniem był co najwyżej średni i Wrocław bił go na głowę.
Co prawda na żadnej z tych imprez nie byłem osobiście, ale obie oglądałem sobie w telewizorni :) Bo tak się jakoś złożyło, że z przyczyn technicznych 31 grudnia spędziłem w domu. Tak więc mam jakieś tam porównanie.
Wracamy do samej oceny.
Że niby Krakowie więcej ludzi? Może trochę, chociaż dowodów bezpośrednich raczej nie ma.
Widać, że i tu i tu wyłożono naprawdę sporą kasę. Pozapraszano znanych artystów (Kraków - Kayah czy Krawczyk, Wrocław - Bajm, Kate Ryan...), ale i tak jakoś tak lepiej to wszystko wyglądało we Wrocławiu. Bardziej, że tak powiem "składnie". Poza tym Wrocław mimo wszystko miał większą ilość gwiazd na estradzie. Kraków postawił na (chyba) jakość artystów. Biedni Krawczyk i Rodowiczowa zapełnili pół programu. Wrocław - każdy wykonawca 2-3 utwory i to takie najbardziej znane. O wiele lepiej to wyszło.
Dalej...
To co najbardziej mnie wkurzyło po stronie Krakowa (aczkolwiek to już wina organizatora) to REKLAMY w telewizji. Ludziom będącym tam ciałem, a nie tylko duchem raczej to nie przeszkadzało, ale mi owszem. Ciągłe przerwy na reklamy, na totolotek i nie wiem na co tam jeszcze. Żenada. We Wrocławiu (organizator - TVP, która naprawdę stanęła na wysokości zadania!) jedna przerwa pomiędzy dwoma częściami koncertu i to wszystko.
Ostatnia rzecz jaka mi przychodzi do głowy, a za którą muszę pochwalić TVP (a co za tym idzie imprezę wrocławską) to transmisja na żywo tejże w internecie. Brawo! Tak trzymać. Wspaniała rzecz dla tych co nie mają w domu telewizora (tak, są tacy - chociażby mój brat) czy dla tych co są poza granicami naszego kraju, a chcieliby jednak zobaczyć co dzieje się na sylwestra w kraju czy rodzimym mieście.
A więc podsumowując - Cała Polska w cieniu Śląska, ale... Dolnego!
Ps. A w Głogowie szaro i cicho. Oczywiście zapaleńcy pirotechniki urządzali pokazy sztucznych ogni, ale niestety na tym koniec. Miasto po raz pierwszy od wieeelu lat NIC nie zorganizowało ani pod ratuszem ani pod zamkiem. Mówię miasto, a tak naprawdę to chodzi o nowego prezydenta. Oczywiście, rozumiem szukanie oszczędności. Mam tylko nadzieję, że znajdą one odzwierciedlenie w ważnych częściach budżetu głogowskiego. I za ważną część tego budżetu na pewno nie uważam kieszeni pana prezydenta i jego kolegów. Oby tak nie było.
Tego między innymi sobie i Wam w Nowym Roku życzę :)
2007/01/01
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz