2006/07/31

Restauracja "Antykwariat" w Świnoujściu

Będąc w odwiedzinach u rodziny w Lubinie (nie tym na dolnym śląsku, a nad morzem, 5 km od Świnoujścia) zawitaliśmy w restauracji (oraz hotelu, który jest w tym samym budynku), który należy do mojej kuzynki. Od razu na wstępie: to, że jestem spokrewniony z właścicielką nie wpływa w żaden sposób na moją ocenę (choć czytając to dalej możecie w to wątpić...ale z drugiej strony jeśli czytacie to regularnie to wiecie, że raczej nie oszczędzam nikogo jeśli coś mi podpadnie).
Więzy krwi na bok, przejdźmy do konkretów.
Wystrój. Bardzo fajny. Jak sama nazwa wskazuje było tam sporo książek. Oprócz tego ciekawie zrobione oświetlenie, stoły zrobione ze starych maszyn do szycia (super pomysł). Ma to swój niepowtarzalny urok. Zawsze dołączam jakieś zdjęcia własnej roboty , ale niestety jedyne zdjęcia jakie tam robiłem to zdjęcia rodzinne, a więc nie będę ich tu przedstawiał. Wziąłem (przyznaję bez bicia) dwa ze strony restauracji. Można sobie spojrzeć na więcej zdjęć tutaj.
Obsługa bardzo miła. Ceny baaardzo przystępne jak na jedną z lepszych (jeśli nie najlepszą) knajpę w centrum Świnoujścia.
Lecimy dalej...muzyka. Jak przystało na restaurację na poziomie również muzyka była miła dla ucha. Głównie spokojna muzyka, nieco kawałków fortepianowych itp., ale takich bardzo przyjemnych dla ucha (ja za taką muzyką nie przepadam, ale podobało mi się).
Bogate menu.
Napoje: od piwa (kilka lanych, butelkowe), przez drinki, soki, herbaty, parę rodzajów kawy, gorąca czekolada (ze specjalnej maszyny), wina (duży wybór), whisky itd.
Jedzenie: duży wybór, aczkolwiek niestety nie skosztowałem nic. Byliśmy tam po obiedzie domowym, już najedzeni. Ale sądząc po ludziach, którzy siedzieli przy sąsiednich stolikach musiało być smaczne :-) Ja mogę natomiast ocenić wielkość porcji. Nie wiem jak zwykłe (małe) dania, ale główne dania były przeogromne!
Desery: głównie lody, szczerze mówiąc na inne desery nie patrzyliśmy za bardzo. Ale desery lodowe, które jedliśmy były pyszniutkie :-)
Na koniec zacząłem sobie przeglądać menu i złośliwie zauważyłem, że nie ma nic ze szpinakiem (który uwielbiam). Moja kuzynka na to: "przecież jest szpinak". Ja pytam "gdzie?". A ona na to: "w lodówce, jeśli coś chcesz wystarczy powiedzieć" :-) Nie wiem niestety czy to tylko dla mnie byłoby zrobione czy każdy mógłby poprosić o danie spoza listy dań, ale jeśli tak no to chylę czoło!

Brak komentarzy: