
O co apeluję? Ano apeluję o odrobinę rozwagi i włączenie mózgu. Ja wiem, że to wielkie wymagania biorąc pod uwagę temperaturę powietrza (forecast wskazuje 32 stopnie, ale jest więcej) ale naprawdę...
Co mam na myśli? Co mnie skłoniło do tego wpisu? To, że mieszkam względnie niedaleko od trasy, którą jeździ straż pożarna. A przez ostatnie dni słyszę ją zdecydowanie za często. Na dowód - zdjęcia z dwóch ostatnich dni. Codziennie coś się pali i widać to z mojego okna. Zazwyczaj tereny zielone bo jakieś przygłupy albo niedopałek wyrzucą albo jakąś butelczynę po flaszeczce czy piwku wrzucą w krzaki... Ludzie! Myślcie trochę. Przy takim upale drobny kawałek szkła po butelce po piwie skupi nieco światła i pożar gotowy. Ale szczyt debilizmu (jakąś nagrodę ci ludzie powinni dostać) pokazali ludzie, którzy mieszkają w bloku koło mnie. Gdy to piszę słyszę kolejny radiowóz...
:) Śpimy sobie w najlepsze z moją małżonką. Właściwie
drzemiemy. W taki upał nic się nie chce. Jest godzina popołudniowa. Która dokładnie, nie zwróciłem uwagi, ale około 16-17. Budzą nas odgłosy (a jakże) straży pożarnej. Niepokojąco blisko. Nauczony doświadczeniem sprzed paru lat gdy nasz wieżowiec się palił i ledwo uszedłem z życiem od razu się podniosłem. Zupełnie jak jakieś deja vu, tylko że wtedy była noc. Ale sytuacja podobna. Patrzę przez okno, a tam SZARO od dymu. Całe szczęście to nie blok. A co? Ano samochód. Spaliło się w nim wszystko co tylko możliwe. Jacyś przytomni ludzie przepchnęli go (brawo za ten heroiczny wyczyn, ja bym się bał) z dala od innych aut. Całe szczęście bo pewnie byłaby katastrofa. Z takim jednym autem mieli strażacy naprawdę sporo problemu, strach pomyśleć co by było jakby wszystkie auta na parkingu niczym jakieś domino się zajęły... Przez cał
y wieczór zastanawiałem się co też spowodowało, że samochód się zapalił. Dowiedziałem się następnego dnia. Jeśliby byłyby przyznawane nagrody za najgłupszy pomysł i totalny brak wyobraźni ci ludzie powinni ją dostać. Co takiego genialnego zrobili? Już piszę. Otóż byli sobie na grillu. Co genialnego zrobili? Rozgrzany grill, zaraz po skończeniu uczty wsadzili do bagażnika. Kurde. Długo bym musiał myśleć, żeby na tak idiotyczny pomysł wpaść. Aż dziwne, że auto się zapaliło dopiero pod domem, a nie w trasie. Cóż...bez komentarza. Powtarzam jeszcze raz to co napisałem na początku: ludzie! MYŚLCIE CZASAMI. To naprawdę nie boli. A potrafi oszczędzić wiele nieprzyjemności. Mówiąc łagodnie bo takie pożary naprawdę mogą się skończyć tragicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz