2006/07/14

Piętnowanie raz jescze...


A, jak mi tak dobrze idzie z tym piętnowaniem to jeszcze kogoś napiętnuję.
LISTONOSZY.
Kiedyś tak nie było. Listonosz(ka) przychodził(a) z liścikiem do domu, czasem nawet na herbatkę wstąpił(a) i ogólnie było miło.
Teraz? Wygląda to mniej więcej tak: przychodzi buc, dzwoni domofonem (do mojego mieszkania) i ktoś mu otwiera drzwi, a więc wie że ktoś jest w domu! Co robi normalny listonosz? Wchodzi/wjeżdża windą (niepotrzebne skreślić), puka do drzwi, zostawia list BO ZASTAŁ ADRESATA. Co robi nasz buc? Otóż mimo, że wie iż ktoś jest w domu on sobie wypisuje awizo 'niezastano, awizowano' i bezczelnie wrzuca to do skrzynki bo on nie ma czasu zapewne na chodzenie po mieszkaniach. To ja się k*** pytam za co mu płacą? Nie po to dostaje jakieś tam pieniądze, żeby bezczelnie robić coś takiego. To co, on nie ma czasu wejść na moje piętro i mi to zostawić, ale ja to mam mieć czas, żeby pójść sobie odebrać list na pocztę, tak? P-I-Ę-K-N-I-E.
Przymierzam się do pójścia na pocztę i zrobienia dymu (bo na awizie ktoś się podpisał, więc wiadomo kogo zgnoić) bo to nie pierwszy raz. Właściwie ostatnio to reguła. Niech kogoś takiego wypieprzą z pracy bo nie nadaje się do tej pracy...
Amen.

Brak komentarzy: